Menu
Szukaj
Koszyk

Czterdzieści dni drogi do Jezusa

Czy świadomie przeżywamy Wielki Post, czy może – jak uczniowie w Ogrodzie Oliwnym – przesypiamy go nieświadomi?

Przejdź do wpisu

Wielki Post to czas pokuty, okres przygotowania na świętowanie najważniejszego wydarzenia w historii świata – zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Przez 40 dni medytujemy w ciszy, czekając na celebrowanie tego, że sam Bóg oddał życie za nasze zbawienie. Czy tym razem świadomie przeżyjemy ten czas, czy może – jak uczniowie w Ogrodzie Oliwnym – prześpimy go nieświadomi, zamiast medytować nad Męką Pańską? 

Początek pasji umieszczają Ewangeliści w Ogrodzie Getsemani, gdzie Jezus wraz z uczniami udał się po spożyciu Wieczerzy Paschalnej. Tam, rozważając nadchodzącą mękę i śmierć przepowiedzianą w Piśmie, Pan Jezus kilkukrotnie napomina uczniów, aby czuwali i modlili się z Nim. Ci jednak kilkukrotnie ulegają senności, wtedy to Chrystus zwraca się do Piotra słowami: Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Czy jednak nie są to słowa, które mógłby usłyszeć każdy z nas, kiedy nasze ciało, a nawet i duch oddalają się od kontemplacji misterium? Jesteśmy jednak w lepszej sytuacji niż uczniowie przed dwoma tysiącleciami. Możemy bowiem co roku, na pamiątkę Męki Pańskiej, coraz mocniej zbliżać się do Jezusa. Pomagają nam w tym autorzy tacy jak ks. prof. Mariusz Rosik, który pragnie przygotować nas na spotkanie ze Zmartwychwstałym Jezusem.

W swoim Niezbędniku Wielkanocnym znakomity biblista i teolog przybliża nam najważniejsze momenty Wielkiego Tygodnia, odczytując dla nas ich teologiczne znaczenie. Czasem przecież, aby zrozumieć więcej, otworzyć nowe pokłady naszej wiary, potrzebujemy kogoś, kto trafi nie tylko do naszych uszu, ale i serc z przesłaniem Bożej miłości. 

Być może najbliższą nam powinna być postać św. Piotra, którego bardzo ludzką twarz ucznia wzrastającego w wierze, ale nieustannie lękającego się, przybliża nam w jednej z lekcji ks. Rosik. Z jednej strony duch św. Piotra wręcz płonie miłością do Jezusa i jak czytamy w ewangelii św. Mateusza, Piotr zapewniał Chrystusa: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię”. Mimo to w wieczór pojmania Mistrza zaparł się go aż trzykrotnie! A wszystko to uczynił przecież człowiek, któremu Jezus powiedział „Ty jesteś skała, a na tej skale zbuduję mój Kościół i bramy piekieł go nie przemogą”. Jak więc Święty Piotr po wielokrotnej zdradzie mógł stać się pierwszym biskupem Rzymu i co mówi to nam o nas samych jako absolutnie niedoskonałych uczniach 2000 lat po tych wydarzeniach? 

Jezus widzi w nas rzeczy, których sami nie potrafimy w sobie dostrzec. Tak samo było ze św. Piotrem, mimo jego strachu, który co rusz ujawnia się na kartach Ewangelii, Pan Jezus przebacza mu zdradę i już po swoim zmartwychwstaniu pyta go trzykrotnie „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie?”. Ta niedoskonałość apostoła staje się także naszą niedoskonałością – wciąż chcących być bliżej Pana Boga, ale wciąż niewystarczających. 

W jednej z najbardziej przejmujących pieśni pt. „Golgoto” śpiewamy: 

To nie gwoździe Cię przybiły lecz mój grzech
To nie ludzie Cię skrzywdzili lecz mój grzech
To nie gwoździe Cię trzymały, lecz mój grzech
Choć tak dawno to się stało, widziałeś mnie

W tych słowach doskonale odnajdujemy swoje obawy. Boimy się, że my także znajdujemy się w gronie krzyżujących. Że to nasze grzechy przyczyniają się do śmierci naszego Zbawiciela. 

Twórcy Sześciu nabożeństw drogi krzyżowej przypominają słowa kardynała Josepha Ratzingera, który niedługo przed wyborem na Stolicę Piotrową powiedział „Chrześcijaństwo jest drogą. Drogą, którą powinniśmy podążać także wtedy, kiedy trzeba iść pod prąd”. Czy istniał moment, który był większą próbą dla pierwszych uczniów niż sąd nad Jezusem? Czy wystarczyłoby nam sił, aby zrealizować właśnie myśl przyszłego papieża Benedykta XVI i pójść pod prąd krzyczącego do Piłata tłumu „ukrzyżuj go” i widzieć w Chrystusie Mesjasza? Czy bylibyśmy zdolni do nazwania go wtedy swoim Nauczycielem, skoro czasem i dziś zdajemy się o tym zapominać? 

Takie i inne pytania warto zadać sobie u progu Wielkanocy. Chociaż trudne i bolesne, mogą pomóc nam skonfrontować się z najpoważniejszymi pytaniami naszej wiary, a jednocześnie przynieść ulgę. Oto nawet apostołowie okazują się ludźmi wątpiącymi. Jednak miłość do Jezusa i nieprzejednana chęć zbliżenia się do niego, jest pierwszym krokiem do zbawienia. Jak pisze o. dr Maciej Sadowski CSsR w omówieniu Sześciu nabożeństw drogi krzyżowej: Idąc drogą krzyżową Mistrza z Nazaretu, odkrywamy sens oraz wartość naszych codziennych zmagań, bólu i cierpienia. Podążając z Jezusem na Golgotę, z nadzieją wpatrujemy się w krzyż – znak naszego zbawienia”.

Komentarze do wpisu (0)